Czo to się tam narobiło :11:
Jak bardzo amerykanskie byly te zawody - k&c to jedna wielka reklama chusteczek, w ogóle reklamy sponsorów wciśnięty w każde wolne miejsce przestrzeni wizualnej i dźwiękowej, i zapowiadacze jak z meczu bejzbola - “make some noise” i inne takie takie totalnie od czapy.
Od strony realizacji dźwiękowej to chyba najgorsze zawody jakie oglądałam (a wliczam w pulę ten pamiętny konkurs chyba JGP gdzie realizator dzwonił do mamy), coś nie mogli się zdecydować czy puszczają dźwięk z nagrania czy jednak ambient z hali czy jednak wrzaski publiczności z przebitkami na muzykę, ciągle ktoś majstrował przy poziomach, wrrrr.
Do rzeczy.
Pary.
Aliona i Bruno - przyłączam się do zachwytów nad programami (zwłaszcza FS bo SP obawiam się zblednie przy bezpośrednim zestawieniu z Ksenią), przyłączam się do zachwytów nad Alioną, ale Bruno… no nie. Przepraszam, ale Bruno jest dla mnie takim wielkim misiakiem i nijak mi on tam nie pasuje - nie wiem co mniej trafione, misiak drapieżny czy misiak natchniony, ale oczu nie mogę oderwać od tych jego rozdziawionych ust czy dłoni jak łopaty, i im bardziej te programy najeżdżają, tym przepaść między nim a Alioną to mniej więcej lata świetlne. Jeszcze sporo mu brakuje do poziomu takiego Hao Zhanga, który wtapia się w tło, udaje że go nie ma a robi swoje. Niemniej jednak cieszę się, że Aliona rozsądnieje i wyrzucili tego aksla (a właściwie nie wyrzucili i w tym rzecz

).
Uwielbiam Xiaoyu i uwielbiam jej programy, dla mnie jest najlepszym (i jedynym akceptowalnym) łabędziem w tym sezonie a i program do Gwiezdnych Wojen świetny (chociaż tu pewnie jestem nieobiektywna). Hao Zhang w tej parze służy do eksponowania Xiaoyu i robi to dobrze, i w sumie bym była w stanie ignorować jego obecność gdyby mnie tak bardzo nie martwiło co się z nią stanie jak on się kiedyś w końcu rozsypie.
Meagan i Eric - oni tak jakby się zdumieli, że jednak przewaga techniczna nad konkurencją stopniała, i jak stanęli zdumieni, tak stoją. Ich SP jest bardzo dobry ale co z tego jak go jadą na pół gwizdka. Natomiast FS to niestety jakaś smutna, nudna i chaotyczna pomyłka. Kiedyś dużo słuchałam Muse i naprawdę dałoby radę zebrać z ich dyskografii sporo ciekawych programów, ale skoro do łyżwiarskiego uniwersum dotarła tylko jedna płyta no to czego tu wymagać. I ten najazd do 4S…
Zabijako/Enbert - oni są tacy nuuuudni… Czekam kiedy team Mozer wpadnie na to, że nie tylko elementy techniczne stały za sukcesami ich najbardziej utytułowanych par. Podpowiem słowo klucz: osobowość.
(Aczkolwiek żałuję trochę, że programy Z/E nie przypadły w udziale T/M, rewelacji nadal by nie było, ale też uniknięto by żenady).
Moore-Towers/Marinaro - jakoś przegapiłam ten moment, kiedy Michaelowi przestały się chwiać rączki w podnoszeniach niczym topole na wietrze. Postęp jest, ale czołówka zdążyła już odjechać. Nadal nie rozumiem decyzji Kristen o kopnięciu Dylana w de.
Pary amerykańskie - zaprawdę powiadam wam, jeżeli traktuje się pary sportowe jako dyscyplinę pocieszenia dla kiepskich solistów i solistek, to tak właśnie to wygląda. Nijak.
Panowie
W konkurencji panów to nie tylko najgorsze zawody sezonu, ale i najgorszy sezon GP jaki pamiętam. Serio, wszyscy padają jak muchy albo przed zawodami, albo na zawodach, albo ledwo jadą. Jak tak dalej pójdzie to medal olimpijski zawiśnie na szyi tego, kto jako jedyny będzie w stanie doczołgać się do podium. :47:
Nathan - nadal jeździ od rogu do rogu, ale tym razem macha rękami do rytmu więc Wielkim Artystą jest. Ale szacun że próbuje, i w sumie dość sprytne i niezłe ma te programy. Jedyny z czołówki, który jest w miarę zdrowy, czego nie można powiedzieć o jego butach. Programy się miło słucha, ale nadal mnie nie rusza.
Adam - serduszkuję. Tyle mówimy o zawodnikach, którzy w kółko jadą to samo, a tymczasem trudno o większy rozdźwięk w stylu i tempie między krótkim i dowolnym niż u niego. Dawno temu byłam sceptyczna wobec i programów, i jego stylówy, ale to już nieważne - w takim wydaniu Adam jest najbardziej sobą, i taki jest najlepszy. Adamie, zaklinam ja cię, trzymaj ramię na podusi i ani myśl się kontuzjować!
Sergey - chyba każdy się zgodzi, że wiele temu łyżwiarzowi brakuje do ideału, ale kogo to obchodzi? Bardzo się cieszę z awansu do finału, bardzo mocno trzymam kciuki za wyjazd na olimpiadę - bo z jednej strony gość wzbudza we mnie podziw za waleczność i powstanie z popiołów po raz kolejny będąc spisanym na straty, a z drugiej mam do niego sentyment, a absurd jego programów i strojów zawsze dodawał koloru dyscyplinie i jak przejdzie na emeryturę, to jednak będzie mi go brakowało. I fajnie widzieć Mishę Ge w nowej roli w k&c, jak ten człowiek znajduje na wszystko czas?
Boyang, Han, Maxim - tych panów mam ochotę owinąć w koce i podusie, dać po kubełku gorącej herbatki i odstawić w bezpieczne miejsce. Co tu oceniać, jak ledwo jadą. Zdrówka!
Hanowi współczuję, że musiał jechać zaraz po Samohinie, to na pewno nie było łatwe.
Mówiąc o rzeczach ważnych i frapujących na pewno każdego - mam wielki problem, za kogo trzymać kciuki w wyścigu o igrzyska, jeśli chodzi o japoński numer 3 i kanadyjski numer 2. Mam sentyment do Takahito, ale czekając aż ten człowiek się ogarnie, zapałałam sympatią do Keijiego. Natomiast Kanadyjczycy niebędący Chanem dzielą się na tym, którzy zjeżdżają po równi pochyłej i tych, którzy z niej już dawno zjechali w otchłań pełną nicości (albo jak w przypadku Reynoldsa dziwnego dziwactwa). Więc co mi tam, niechaj moją nadzieją będzie Roman i jego najbardziej gadatliwa trenerka.
I wielkie gratulacje dla organizatorów za niereagowanie na gesty Daniela i czekanie, aż sam się doczołga do bandy i poprosi o pomoc medyczną, a następnie powtarzanie jego upadku w zwolnionym tempie. Klasa sama w sobie :roll:
Tańce
Maia i Alex - ich SD powinien służyć jako drogowskaz jak ułożyć taniec latino dla pary, która nie umie w latino. Tempo, choreografia, muzyka i synchronizacja robią swoje i fakt, że w tym latino jest mało latino aż tak nie razi, jak u innych par. I nie trzeba się było uciekać do muzyki pop z głupimi pseudo latino wstawkami. FD jest kopią ich pierwszego koldpleja sprzed dwóch lat, ładniutki ale nie robi aż takiego wrażenia. Pomijając wyjątkowe i niespodziewane okoliczności raczej nie zaatakują wyżej niż brąz, obawiam się.
Anna i Luca - coś w tym SD jest mocno nie tak. Chaos, chaos, i jeszcze raz chaos, oni nigdy nie byli przesadnie techniczną parą ale co tam się dzieje w tej plątaninie rąk i nóg to ja nawet nie. I niestety muzyka w połączeniu z sukienką Anny i przesadzoną mimiką obojga sprawia wrażenie raczej marszu przedszkolaczków a nie tańca jednej z dojrzalszych par. Wzdech, no szkoda. Natomiast zgadzam się co do FD, że to może być ich najlepszy program w karierze, który z jednej strony jest bardzo inny ale z drugiej jednak uwydatnia wszystko co w nich najlepsze. Medal olimpijski raczej nie w ich zasięgu, ale MŚ na rodzinnej ziemi? Fajnie by było.
Vika i Nikita - dotychczas Viktoria nieco tamowała dramę Nikity, tym razem mu wtóruje i jest drama do sześcianu. Ja rozumiem, że tematem na ten sezon jest latino, ale bez przesady z tą telenowelą... Tkwienie w stylistyce pt. “pan maczo ciągnie po lodzie bezpłciową uroczą niewiastę i robią dramę” jest jednym z głównych przyczyn dlaczego rosyjskie tańce wyglądają jak wyglądają i to się ciągnie tak długo, że straciło dawno nawet efekty czysto rozrywkowe. Ogólnie szacun za postępy techniczne i tym razem nikt nikogo nie zrzucił, ale dla mnie Nikita od zawsze ma taki nieokrzesany styl jazdy (ja to nazywam styl yolo) i wygląda jakby w każdej chwili miał stracić równowagę albo się potknąć albo wylecieć z twizzla i dopóki nie zaliczą kilku stabilnych występów z rzędu to nie jestem w stanie powiedzieć, czy to kwestia faktycznego postępu, czy po prostu tym razem się udało. (Zresztą z Eleną jest to samo, to dopiero była nerwowa para).
Zagorski/Guerreiro - ten ich dowolny jest tak bezpłciowy zupełnie jakby im bardzo, ale to bardzo zależało żeby przypadkiem nie zostać wysłanym na olimpiadę, no i. Cel osiągnięty.
Gilles/Poirier - proponuję więcej pracy, a mniej min. Sorki ale te ich programy nie są ani oryginalne w pozytywnym sensie, ani oryginalne w negatywnym sensie (bo to by było przynajmniej godne zapamiętania), są po prostu nudne, i wszelkie niedociągnięcia (których mają a mają) wypływają na wierzch. Plus stylizacje im nie pomagają, nawet nie mówię o tym co kwestią gustu (wąs Paula działa na mnie jak płachta na byka, ale każdy wąs tak na mnie działa, wąs to zło, postuluję wprowadzenie zakazu wąsa) ale te dziwne rzeczy które im robią z sylwetką, zwłaszcza u Piper. Naprawdę ich lubię, ale ich zachowanie, nudne programy i gópie błędy zaczynają mi działać na nerwy.
Kana i Chris - obwieszczam, że to jeden z moich ulubionych tańców krótkich w tym sezonie. Technicznie jest jak jest, ale ich praca bioder deklasuje konkurencję z czołówką włącznie. Koniec obwieszczenia.
Hawayek/Baker - jakby tak spięli poślady to moooże mieli by szansę wskoczyć do reprezentacji zamiast Madison i Evana. Mała szansa, ale jednak. Ci jednak sprawiają wrażenie jakby po prostu chcieli przeczekać ten sezon, co w jakimś tam stopniu można zrozumieć, ale hm, konkurencja nie śpi, ich numer 4 w reprezentacji wcale nie jest wyryty w kamieniu ani nic. Po raz kolejny łapię się na tym, że mimo mikrej postury to Jean-Luc ściąga całą moją uwagę, a Kaitlin jest… no jest.
Parsons/Parsons - mimo tego że oni są rodzeństwem, mnie wydają się zupełnie niedopasowani jako para. Ona go bardzo, ale to bardzo przytłacza, nie tylko fizycznie zresztą. Ich FD może byłby ciekawy gdyby prezentowała go bardziej doświadczona para z lepszymi podstawami, ale na razie niestety wyglądają jak te dzieciaki śpiewające Niemena w różnorakich talent szołach, doceniam ambicję ale to jednak za szybko.
Para chińska ma fajną pierwszą połowę tańca dowolnego, ale potem tam się rodzi jakieś przesłodzone patetyczne pseudo-gospel i… nie. Jednak w zeszłym sezonie wyglądali bardziej obiecująco, teraz tylko wyglądają.
Panie
Satoko - bardzo lubię Satoko i cieszę się że wraca po kontuzji, ale co ci sędziowie to ja nawet nie. Szkoda gadać. Byłam dość sceptyczna co do wyboru muzyki, ale jednak oba programy się bronią i mają cudną choreografię, interpretacyjnie Satoko również bardzo się rozwinęła. Czepnę się do za przeproszeniem gaciowych kolorów sukienek, które są bardzo juniorskie. I niech ktoś nauczy Satoko w makijaż, proszę (byle nie Daleman).
Kaori - och jak miło zobaczyć, że są jeszcze zawodniczki, które lubią łyżwiarstwo! Jej entuzjazm jest zaraźliwy. Jest dość nieoszlifowana i ma trochę zbyt zamaszyste ruchy jak na typ programów które prezentuje, a sama choreografia ma trochę dziwnych momentów, ale chwilowo biorę ją z jej wadami ponad te wszystkie “sfokusowane na target” fasolki co wyglądają jakby knuły masowe morderstwo gdy nie zajmą pierwszego miejsca.
Szkoda, że sędziowie nie chcieli dać jej wygrać, jakoś z młodymi Rosjankami nie dali takich problemów.
Bradie - to jest tak bardzo typowa amerykańska solistka, że ja nawet nie wiem co na jej temat napisać. Może to, że jej program do Kopciuszka wyróżniałby się dziecinnością nawet na juniorskim grand prix? Mam obawy że skończy jak Mariah, Amber, Tyler, Polina, Gracie, i mnóstwo innych przed nimi, ale - pamiętam ją z ostatnich mistrzostw USA i muszę przyznać, że interpretacyjnie zrobiła naprawdę wielki postęp i zupełnie inaczej się ją ogląda, więc dam jej kredyt zaufania i chętnie zaobserwuję, gdzie ją kariera poprowadzi. Niezależnie od rezultatów, życzę jej, aby amerykańska maszynka oczekiwań jej nie zmieliła.
Polina - dziewczyno, biegnij i zmieniaj trenera, tyle powiem. Absolutnie cudowna, ma przed sobą wielkie możliwości, ale do tego potrzebuje trenera, który jednak poświęci jej trochę uwagi i pojedzie z nią na zawody na przykład. Mi się akurat podobają jej ascetyczne programy pełne zwolnionych ruchów i momentów napięcia, ale za to punktów nie dają, takie czasy ze liczy sie ilosc nie jakosc. Żal mi jej, bo widać że ona czuje się już na wylocie, kiedy pod każdym względem znajduje się dopiero na początku drogi.
Sima - jej programy są strasznie słabe, zwłaszcza dowolny choreografii nie ma prawie wcale, ale przyznam że dawno nie widziałam Simy skaczącej z taką pewnością. Wprawdzie nadal wykonuje aksle prawie z miejsca, ale pozostałe skoki wyglądają o niebo lepiej niż rok temu. Jak na tak krótki okres postęp jest naprawdę obiecujący. W tym roku raczej cudów bym się nie spodziewała, ale potem… hej, czemu nie?
Plush zapowiada się na całkiem dobrego trenera i całkowicie mnie rozbroił rzuceniem wszystkiego i przyjazdem na SA a także ciepłym i spokojnym podejściem. (I czadową kurtką.)
Gabby - komuś chyba sodówka uderzyła do głowy i wydaje jej się, że po fuksiarskim medalu MŚ będzie dostawała oceny z kosmosu za samo pojawienie się na tafli? Cóż, te jej miny w kiss&cry nadają się na memy, ale nic innego dobrego z tego nie będzie. Dowolny jest tak mdły że nic go nie ratuje, wjeżdża bojowo wystrojona w stylizacji na wojowniczą księżniczkę, a z głośników rozbrzmiewa to pianinko… No leżę. Druga połowa totalnie pusta, Gabby jedzie sobie od skoku do skoku a i tak ma problemy z miękkim lądowaniem. Jej Carmen też jakoś do mnie nie przemawia, jakby nie mogli się zdecydować czy to jest kobieca Carmen, czy dziewczęca Carmen, czy może jednak Carmen-chłopczyca, i wychodzi takie nie-wiadomo-co. Spore zmarnowanie potencjału tej dynamicznej zawodniczki.
Alena - królowa :00: Nareszcie ma programy, które jednocześnie eksponują jej wyjątkowo barwną osobowość, ale też nie przekraczają tej cienkiej granicy za którą jest tylko przestrzeń kosmiczna i wariatkowo. Jej short jest idealnym podsumowaniem i jednocześnie parodią tańców krótkich, i ja nie uznaję innej interpretacji. Bollywood jest cudowne, te detale, ta interpretacja, na taką Alionę czekałam od bardzo zamierzchłych czasów piratki z Karaibów :00:
Karen - złotko, zmieniając programy co miesiąc raczej nie polepszy się swojej sytuacji, można ją natomiast bardzo pogorszyć. I naprawdę, żaden program nie wpłynie pozytywnie na skuteczność skoków, rotację i stabilność formy. Za to trzeba by się wziąć porządnie do roboty, bo nawet sędziowie w USA stracili cierpliwość. Specjalne wyróżnienie za malowniczy upadek w programie krótkim, miło że pod nieobecność Ani ktoś kontynuuje jej dzieło.
Nicole - wiem, że w natłoku tylu talentów z różnych innych krajów łatwo ją stracić z oczu, ale mam słabość do tej zawodniczki, jej prostego eleganckiego stylu i radości z jazdy, więc się dzielę - jej programy są super śliczne i czapka z głowy za postęp techniczny w miarę możliwości, liczę na miazgę na olimpiadzie i ani trochę mniej.
Co do chińskiej zawodniczki mam tylko jedno pytanie - gdzie się podziewa Zijun?
Ashley - jej styl jazdy robił wrażenie, gdy starsza część jej konkurencji miała przerwę z różnych powodów, więc utorowała sobie drogę między 16-letnimi fasolkami elegancją, dojrzałością i wyrazistością interpretacji. Ale teraz, gdy konkurentki dorosły lub wróciły z niebytu, samym machaniem rękami i robieniem min już nic nie zdziała, nawet gdyby utrzymała formę. Poza tym to jest zawodniczka która nie jest jakoś wybitnie utalentowana, a do wszystkiego doszła super ciężką pracą i możliwe, że wyżej już nie jest w stanie wskoczyć. Mi w SP niczym nie przypomina striptizerki, no bo co by nie mówić o striptizerkach to one jednak umieją się ruszać, a Ashley to trochę wariacja na temat jak Amerykanka wyobraża sobie salsę, tu potrzęsie, tu popozuje, no i w zasadzie tyle. Moulin Rouge nawet kiedyś mi się podobał, ale 1) przez pierwsze 20 razy oglądania tego programu, oraz 2) zanim wszyscy zaczęli jeździć do Moulin Rouge. Zupełnie nie rozumiem, dlaczego Ashley nie próbuje jechać nowych programów, w końcu to nie jest tak, że jej programy mają jakąś skomplikowaną choreografię albo jakiekolwiek elementy łączące których tak trudno byłoby się nauczyć, a przynajmniej miałaby pewien efekt świeżości na swoją obronę, może nawet lepiej by się jej trenowało z nowym wyzwaniem.
Do tego, ja szczerze przyznam wcale nie jestem przekonana czy jej regres jest aż tak znaczny, czy po prostu dziwnym trafem jej największe osiągnięcia przytrafiły się na amerykańskiej ziemi i niedokrętki zawsze były, tylko przez pewien okres sędziowie postanowili przymykać na to oko.